Przepraszam za absurdalną ilość dialogów.
@maxsdream
***
2 maja 2012 roku.
Zduszony
okrzyk wyrwał się z ust dziewczyny stojącej naprzeciw mnie. Brunetka kilka razy
zamrugała oczami, a jej spojrzenie mówiło, że nie bierze mnie na poważnie.
-Jak to nie zajmiesz się dzisiaj Rose?- ton jej głosu
wskazywał na całkowite zaskoczenie.
-Normalnie. Umówiłem się na randkę, więc nie mogę się nią
dziś zająć- powtórzyłem znudzony, wygodniej rozkładając się na kanapie. Stojąca
nade mną Alison fuknęła zniecierpliwiona, wywracając oczami.
-Ty umówiłeś się na randkę? Z kim? Jakim cudem?- wypowiedź
dziewczyny przesiąkała ironią.
-Oh, no zobacz, jakoś tak wyszło. Wiesz, tysiące, jeżeli nie
miliony osób, dałoby się pokroić o kolację ze mną- uśmiechnąłem się wrednie.
-Myślałam, że…- Aly zacięła się w połowie zdania, a wyraz
jej twarzy drastycznie się zmienił.
-Co myślałaś? Że całe życie będę czekać, aż uświadomisz
sobie, że mnie kochasz i chcesz ze mną być? Że spokojnie będę patrzył, jak ty
korzystasz z życia z Harrym, a ja siedzę w domu z Rose? No cóż, myliłaś się.
-Myślałam, że Rose jest dla ciebie najważniejsza!-
wykrzyknęła obronnym tonem.
-No popatrz, też tak myślałem, w stosunku do ciebie. Ale chyba
się myliłem, co? Harry zajął jej pozycję?- wiedziałem, że zachowuję się idiotycznie,
ale nie mogłem się powstrzymać.
-Jak śmiesz!- wydusiła zaskoczona moimi słowami.
-Nie będziesz całe życie mnie raniła, Alison. Ten czas już
się skończył, ja zaczynam nowy etap. Tkwij w swoim przekonaniu o byciu centrum
wszechświata dalej, tylko wiesz co? Może boleć, jak się obudzisz i zobaczysz,
co się dzieje naprawdę- podniosłem się z kanapy i ruszyłem w stronę drzwi.
-Nie znałam cię takiego Louis- głos dziewczyny załamał się w
połowie zdania. Spojrzałem na nią zdezorientowany, a widząc łzy w jej oczach,
pokręciłem z zażenowaniem głową.
-Proszę cię, nie próbuj teraz sztuczki z płaczem i wyrzutami
sumienia. Sama na to zapracowałaś, idź do Harry’ego, może on cię pocieszy-
otworzyłem drzwi i ruchem głowy wskazałem jej, że powinna już wyjść.
-Kiedy to się stało?- spytała cicho i mało precyzyjnie,
jednak domyśliłem się, o co jej chodzi.
-Mniej więcej wtedy, kiedy zostałaś zabawką Stylesa- odpowiedziałem
i zamknąłem za nią drzwi, nie czekając na odpowiedź.
***
Złość,
żal i zdezorientowanie roznosiły mnie od środka. Chodziłam w tą i z powrotem po
sypialni Harry’ego i nie potrafiłam się uspokoić. Chłopak siedział na łóżku z
laptopem na kolanach i kompletnie mnie ignorował, co również nie poprawiało
mojego stanu psychicznego.
-No powiedz coś, do cholery!- wydarłam się po kilku minutach
bycia ignorowaną. Harry podniósł wzrok znad ekranu, marszcząc czoło w
niezrozumieniu.
-O co konkretnie jesteś wkurzona?- powiedział powoli,
odkładając laptopa na szafkę stojącą przy łóżku.
-O Louisa! On się umówił na randkę, rozumiesz to? I przez to
ja muszę opiekować się Rose dziś wieczorem, ygh- zakończyłam wypowiedź
niezrozumiałym dźwiękiem, nie przestając krążyć po sypialni.
-Tomlinson umówił się na randkę? Z kim?- chłopaka wyglądał
na szczerze zdziwionego.
-Nie mam pojęcia, nie powiedział mi- warknęłam.
- No proszę, myślałem, że tak szybko nie odpuści- parsknął
ochrypłym śmiechem, na co wywróciłam oczami.
-Co cię tak bawi? Nici z naszego wyjścia dziś wieczorem,
jeżeli jestem uziemiona z Rose- syknęłam, stając naprzeciwko chłopaka i
piorunując go spojrzeniem.
-Wciśniesz ją Liamowi albo Niallowi i tyle- Harry wzruszył
ramionami i przesunął się na łóżku tak, żeby być na równi ze mną. Swoimi dużymi
dłońmi chwycił moje biodra i mruknął- mam ciekawy pomysł na zajęcie twoich
myśli przez najbliższe minuty, co ty na to?
-Jesteś idiotą- zaśmiałam się, jednak pozwoliłam mu na
pociągnięcie mnie na łóżko i przygniecenie ciężarem jego ciała.
-I to cię we mnie tak pociąga, co?- wychrypiał, sunąc swoimi
ustami po mojej szyi.
-Tak, to też- potwierdziłam, chwytając między palce kręcone
włosy chłopaka i łącząc nasze usta w mocnym pocałunku.
***
-Było… było bardzo miło- głos brunetki przełamał ciszę
panującą w taksówce. Spojrzałem na jej twarz, ledwie widoczną w ciemnościach
panujących w samochodzie i uśmiechnąłem się lekko.
-Dawno się tak dobrze nie bawiłem, Eleanor- powiedziałem
szczerze, nie spuszczając wzroku z rozjaśnionej uśmiechem twarzy dziewczyny.
-Powtórzymy to jeszcze?- spytała cicho.
-Mam taką nadzieję. Jeżeli nie tu, w USA, to w Londynie-
obiecałem radośnie. Taksówka zatrzymała się pod hotelem Eleanor, więc wysiadłem
z samochodu i otworzyłem jej drzwi. Dziewczyna zatrzymała się kilka kroków od
auta i spojrzała na mnie, poprawiając nerwowo włosy.
-Ym.. Do zobaczenia, Louis- pomachała delikatnie dłonią, z
niepewnym uśmiechem na twarzy.
-Do zobaczenia, Eleanor- powtórzyłem nieco głośniej.
Brunetka odwróciła się i powoli ruszyła w stronę wejścia do hotelu. Gdy była
przed samymi drzwiami potrząsnąłem włosami, otrzeźwiając się i zawołałem- El!
Dziewczyna
słysząc wołanie odwróciła się i ze zdezorientowaniem patrzyła na mnie, gdy
szybkim krokiem pokonałem dzielący nas dystans. Chwyciłem jej twarz w dłonie i
delikatnie musnąłem jej usta.
-Do zobaczenia, Eleanor- mruknąłem cicho i nie czekając na
odpowiedź, wróciłem do taksówki, która zawiozła mnie do hotelu.
Przesuwając
kartą po czytniku, wpuszczającym mnie do pokoju podświadomie czułem, że coś
jest nie tak. Gdy tylko drzwi się odblokowały, wiedziałem już co.
Na
kanapie spał Niall z również śpiącą Rose na swoim brzuchu i zupełnie nie
przeszkadzało im to, że telewizor buczał przy ich głowach. Podszedłem do nich,
wyłączyłem telewizor i delikatnie wyjąłem Rose z objęć chłopaka, starając się jej
nie obudzić. Włożyłem dziewczynkę do kojca i wróciłem do Irlandczyka, lekko go
szturchając. Natychmiast się obudził, ze zdezorientowaniem podrywając do
pozycji siedzącej. Gdy zobaczył, że to tylko ja, odetchnął głośno i odezwał
się:
-Zawału prawie dostałem!
-Zamknij się, Rose śpi- syknąłem, wskazując na stojący w
rogu pokoju kojec. –Gdzie jest Alison i czemu ty zajmujesz się małą?
-Tak jakby to jest ze sobą powiązane, więc odpowiem ci
jednym zdaniem okej? Będzie szybciej i w ogóle- paplał bez ładu i składu, irytując mnie coraz bardziej.
-Gdzie. Jest. Alison. –powtórzyłem powoli, robiąc
charakterystyczną przerwę pomiędzy wyrazami.
-Na imprezie z Harrym- powiedział szybko, nie chcąc
prowokować mojego narastającego zirytowania.
-Poszła na imprezę ze Stylesem, a tobie wcisnęła Rose? Czy
ona jest nie poważna?!- podniosłem głos, za co dostałem cios w ramię.
-Rose śpi, cicho- przypomniał mi Niall, na co westchnąłem głośno
i opadłem na kanapę. –Uspokój się, jutro z nią pogadasz, a dla mnie to nie był
żaden problem, serio.
-Ona jest jej matką i mogłaby chociaż raz na jakiś cholerny
czas się nią opiekować- warknąłem, olewając jego rady.
-Wiem Lou, wiem. Ale i tak nie warto się denerwować- z
niepewnym uśmiechem poklepał mnie po ramieniu.- Idę do siebie, do zobaczenia
rano.
-Dziękuję Niall- powiedziałem i odprowadziłem go spojrzeniem
do drzwi.
Nie
miałem siły, żeby zawracać sobie głowę myciem się czy rozbieraniem. Położyłem
się na kanapie i zasypiając obiecałem sobie, że przy najbliższej okazji Alison poniesie
konsekwencje.