wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 6.

Wybaczcie, ale to jest jakieś gówno…
@maxsdream
***
10 maja 2012 roku.

                Światło wypełniające pokój skutecznie wybudziło mnie ze snu. Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy, prawie natychmiast chowając twarz w poduszce. Jęknęłam w materiał, czując jak moja głowa boleśnie pulsuje. Usłyszałam ciche prychnięcie i powoli zwróciłam głowę w stronę, z której dochodziło.
                Zielonooki brunet patrzył na mnie, podparty na łokciu z cwaniackim uśmiechem na ustach. Jego uśmieszek poszerzył się, gdy zorientował się, że go zauważyłam.
-Witaj kotku, jak się czujesz?- jego głos zupełnie nie zdradzał tego, że jest po całonocnej imprezie, nadal będąc cudownie zachrypniętym i głębokim.
-Boli- wychrypiałam i natychmiast poczułam, że robi mi się nie dobrze.
-To normalne po pierwszym wzięciu- zaśmiał się lekko, przesuwając opuszkami palców po moich nagich plecach.
-Jak znaleźliśmy się z powrotem w hotelu?- spytałam, niepewnie podnosząc się na rękach i opierając plecami o ramę łóżka.
-Nie pamiętasz? Nick nas przywiózł.
-Pamiętam, że spotkaliśmy Eda i… dalej nie pamiętam- jęknęłam bezsilnie.
-Wzięłaś za dużo jak na pierwszy raz, pewnie dlatego- Harry próbował być poważny, jednak pod koniec zdania się roześmiał.
-To nie jest śmieszne, naprawdę źle się czuję. Idę pod prysznic- mruknęłam i owinięta pościelą skierowałam się do łazienki.
                Długi prysznic nieco mnie rozbudził, jednak nadal pozostawałam daleko od doskonałości. Gdy opuściłam łazienkę Harry’ego nie było już w łóżku, więc chwyciłam tylko leżący na szafce telefon i ruszyłam do salonu, z którego dochodziły odgłosy włączonego telewizora. Brunet całkowicie mnie zignorował, nie odrywając nawet wzroku od ekranu. Prychnęłam głośno i sugestywnie przemaszerowałam przed kanapą, zasłaniając mu telewizor.
-Mogłabyś się przesunąć? Oglądam- syknął, patrząc na mnie ze złością.
-Reality show jest ważniejsze od dziewczyny?- wydusiłam z niedowierzaniem.
-Nie musimy ciągle być razem. Zresztą, Pan Natrętny dzwonił i kazał ci przekazać, że masz przyjść po swoją córkę- warknął i przesunął się tak, żeby mieć lepszy widok na ekran. Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Harry, czy ty siebie słyszysz? Rose jest moją córką, więc mógłbyś odnosić się do niej trochę milej, nie sądzisz?
-Jest twoją córką, nie moją i ja nie mam wobec niej żadnych zobowiązań. Skończmy tą bezsensowną dyskusję, wiesz co o tym sądzę- odpowiedział i zwiększył głośność telewizora.
-Super. Świetnie- mruknęłam i wiedząc, że nie otrzymam odpowiedzi wyszłam z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.

***

                Zaśmiałem się głośno, obserwując jak moja córeczka i dziewczyna siedzą na dywanie i z zapałem bawią się zabawkami Rose. Dziewczynka od kilku minut piskliwym głosikiem próbowała przekonać Eleanor, że brązowy miś jest lepszy od białego, tak zaciekle, że jej pulchna twarzyczka nabrała rumieńców. El ze śmiechem uparcie twierdziła, że biały miś ma ładniejsze uszka, a ja wciąż nie mogłem uwierzyć, że ułożyłem sobie życie bez Alison.
                Eleanor była ideałem. Miła, pogodna i roześmiana. Tak szybko wpasowała się w moje życie, że czasami wydawało mi się, jakby była w nim od zawsze. Dziewczyna bez żadnego problemu zaakceptowała Rose, traktując ją jak własną córką i robiąc wszystko, żeby była szczęśliwa. Mój szkrab polubił ją prawie natychmiast, włączając do grona swoich ulubieńców, z którymi chętnie spędzała czas. El po prostu pasowała do mojego świata i za nic w świecie nie chciałbym jej stracić.
                Obserwowanie powodów mojego szczęścia zostało przerwane przez głośne pukanie do drzwi. Podniosłem się i rzucając lekki uśmiech w stronę swojej dziewczyny, poszedłem je otworzyć. Gdy tylko to zrobiłem , w mojej głowie pojawiła się ironiczna myśl, że zawsze jak jest dobrze, to pojawia się jedna, konkretna osoba.
-Alison, miło cię widzieć. Udało ci się wyrwać od twojego pana?- zironizowałem, wpuszczając brunetkę do środka.
-Słucham? Jakiego pana do cholery?- spytała, nie rozumiejąc.
-Oh, nie widziałaś jeszcze najnowszego hitu Internetu?
-O czym ty mówisz Louis?- dziewczyna była coraz bardziej zagubiona. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i pokazałem jej zdjęcie, które kilkadziesiąt minut temu wstawił Styles. Na zdjęciu była śpiąca Alison z podpisem „jesteś moja, na zawsze!”.
-Dosyć sugestywne, prawda?- prychnąłem, chowając telefon. Brunetka spojrzała na mnie, a jej twarz po raz pierwszy od bardzo dawna wyrażała nie obojętność, a czysty smutek. Dziewczyna wyglądała na... pokonaną?
-Nie widziałam tego zdjęcia. Przyszłam po Rose, mogę ją wziąć?- spytała, unikając patrzenia mi w oczy. Poczułem, że zaczyna mi się robić jej szkoda.
-Chcesz pogadać?- zaproponowałem, przygryzając wargę.
-A ty chcesz ze mną rozmawiać?- odpowiedziała cicho.
-Chcę. Chodź, Rose jest z Eleanor, pogadajmy- wskazałem ręką kuchnię, myśląc o przygotowaniu czegoś do picia.
-Nie wiem, czemu to robisz Louis- odezwała się Aly, opierając się o blat kuchenny, gdy przygotowywałem herbatę.
-Bo widzę, że coś cię gryzie, a nie jestem sukinsynem i jakieś współczucie w sobie mam. Mów, co się dzieje?
-Czuję się… przytłoczona. Nie zrozumiesz tego i nie wiem, po co ci to mówię, bo pewnie cieszysz się, że tak to się skończyło.
-Nie cieszę się z tego, że jesteś smutna, nie rób ze mnie chama- westchnąłem, stawiając przed nią kubek z mocną, czarną herbatą, a sobie biorąc tą z mlekiem. –Coś ze Stylesem?
-Pamiętasz, jaką herbatę lubię- Alison uśmiechnęła się lekko, patrząc na zawartość kubka. –Harry jest zaborczy okej? Wczoraj… wczoraj wzięłam ecstasy, my… Boże, to nie ważne. Nie chcę o tym z tobą rozmawiać, sama sobie poradzę.
-Jeżeli on robi ci krzywdę, to wiesz, że zawsze ci pomogę? Niezależnie od sytuacji, Aly- przestraszyłem się nieco, widząc zdenerwowanie dziewczyny.
-Harry nigdy mnie nie zranił. Jest dla mnie dobry, nie masz się czym przejmować- mruknęła, odstawiając kubek z powrotem na blat. –Daj mi Rose.
-Nie tknęłaś herbaty.
-Nie mam na nią ochoty. Rose, Louis- powtórzyła natarczywie. Wzruszyłem ramionami i wzdychając głośno wróciłem do salonu, w którym Eleanor bawiła się z małą.
-Rose, zobacz kto przyszedł- zacząłem, próbując odciągnąć córkę od El, w której ramionach obecnie się znajdowała.
-Mama oddaj!- zapiszczała dziewczynka, wychylając się po zabawkę, którą Eleanor trzymała za plecami.
                W jednym momencie wszystko ucichło. Za moimi plecami Alison głośno wciągnęła powietrze, Calder trzymająca Rose zesztywniała, a ja pierwszy raz od dawna nie wiedziałem, co zrobić. Nawet szkrab ucichł i schował się w szyi mojej dziewczyny.
-Cudownie!- zimny głos Aly przerwał niezręczną ciszę. –To już nawet jej matką zostałaś? Super.
-Rose się pomyliła, uspokój się- Eleanor próbowała opanować sytuację, podnosząc się z podłogi i stając przede mną i Alison.
-Wiesz, że nastawianie dziecka przeciwko mnie nic nie zmieni?- warknęła brunetka patrząc prosto na mnie.
-Nie nastawiam Rose przeciwko ciebie, o czym ty mówisz!
-A to co miało być? Przez przypadek powiedziała do twojej laski „mamo”?!
-Wciąż tu jestem- wtrąciła Eleanor. Spojrzałem na nią, niemo prosząc, żeby wyszła z małą z pokoju.
-Nigdy nie powiedziałem Rose, żeby mówiła do El „mamo”. Najwidoczniej zapomniała jak wyglądasz, jeżeli zaczęła odnosić się w tej sposób do mojej dziewczyny.
-Ależ oczywiście- parsknęła ironicznie Alison. –Jeżeli tak jej dobrze u was, to zajmijcie się nią dłużej, przypomniało mi się, że muszę coś zrobić.
                Nim zdążyłem odpowiedzieć dziewczyna znalazła się przy drzwiach i nie czekając na jakiekolwiek pożegnanie, opuściła mój apartament.

***

                Gwałtownie otworzyłam drzwi do pokoju mojego i Harry’ego, uderzając drzwiami o ścianę. Chłopak wciąż siedział przed telewizorem, a krew w moich żyłach wrzała. Nie zwracając na nic uwagi, wepchałam się na jego kolana i natychmiast przyssałam do jego ust. Harry na początku nieco zdezorientowany szybko zaczął oddawać pocałunek.
-Co jest?- wysapał pomiędzy pocałunkami, ściągając moją koszulkę.
-Chcę cię- odpowiedziałam, ponownie przywierając do jego warg. Wiedziałam, że to co robię jest nieodpowiedzialne i bezsensowne, ale musiałam wyładować złość. Potrzebowałam bliskości; potrzebowałam zapewnienia, że jednak komuś na mnie zależy.
                Dlatego nie opierałam się, kiedy Harry pozbył się reszty naszych ubrań i pokazał mi, że istnieją przyjemności, które mogę czerpać z życia, nie zawracając sobie głowy nadopiekuńczym Louisem i córką, która myli mnie z kimś innym.
                Gdy jakiś czas później siedziałam w łazience ze łzami w oczach i telefonem przy uchu zrozumiałam, że wszystko robię nie tak.
-Nicki? Potrzebuję pomocy.

14 komentarzy:

  1. Nie jest wcale źle i nie mozesz tak się dolowac z każdym rozdzialem. Dla mnie jest cudnie i czekam na dalsze czesci <3

    OdpowiedzUsuń
  2. to nie jest gowno to coś wspaniałego :) i jak ci już pisałam jesteś wspaniała za to, że sie dla nas poswiecasz chociaż z miłą chęcią przestalabys prowadzić to opowiadanie :)

    xoxo
    -A

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, cudowny!
    Nienawidzę Aly, na serio ;_; Nawet Eleanor tutaj polubiłam, a w sumie jestem jej hejterką, więc naprawdę masz talent!
    Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Debil, debil, debil ! Ale moj! Mówiłaś ze straciałaś to coś ale wiesz co ? JA i kilka innych osób tak nie sądzi, wiec kochanie NIE marudz tak ! x Rozdział jest boski uwielbiam Elounor, co nie jest tajemnicą ;) ale kocham ciebie.. Czyli to tez :D napewno piszesz lepiej niż ja a to już coś ! :) Moze jest krótki ale nie przerysowany no i Aly dostaje za swoje.. Czekam na next i wiary w siebie wiary ! x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zepsułam koniec komentarza.. Wiec jeszcze raz..
      Kocham i czekam na next,
      Maddi xx

      Usuń
  5. "Wybaczcie, ale to jest jakieś gówno…" - proszę cie słońce nie gadaj głupot, to jest jak za każdym kolejnym rozdziałem niesamowite ♥♥♥
    I w tym FF naprawdę uwielbiam El, i urocze było to jak Rose powiedziała do niej mamo, Aly się należało, za to jak się zachowuje i powiem że mam szczerą nadzieję że nie wywiniesz nam numeru typu Lou + Aly, bo jej nie trawię, rozumiem jej zachowanie względem Lou, dobra nie pamięta go i zakochała się w Harrym, ale zachowanie, względem rodzonej córki jest niedopuszczalne :)
    @TeleDul

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie jest żadne główno... dziewczyno piszesz tak cudnie że za każdy razem czekam na c.d. Czytam z zapartym tchem i myśle o tym co będzie w następnym rozdziale...Nie gadaj głupot i pisze następny rozdział...Troche pewności siebie ;d Pozdrawiam Xx

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział zresztą jak wszystkie już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :DDD

    OdpowiedzUsuń
  9. Zawsze mi się podobały twoje rozdziały i nie martw się teraz też mi się podobają są wręcz idealne!Nie mogę się doczekać kolejnego mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej! *,*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie pisz, że gówno, bo jest świetny jak każdy Twój rozdział! Żeby Harry się tak ogarnął, bo biedna Aly się wykończy :p
    Czekam na następny<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli to jest gówno, to ja chcę zobaczyć twój normalny rozdział, albo najlepiej książkę. Płaczę po raz pierwszy czytając opowiadanie na necie. Kocham cię! x

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam twój Blog <3/ Gabaa

    OdpowiedzUsuń