@maxsdream
***
9 kwietnia 2012 roku.
Nienawidziłem czekać. Bezczynne
siedzenie przyprawiało mnie o irytację, jednak tym razem nie było wyjścia.
Czekałem, bo chciałem. Chciałem spotkać się ze swoją córeczką, co prawda po
kryjomu, ale potrzebowałem tego. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i próbowałem
zabić czas, grając w bezsensowną gierkę. Na szczęście nie musiałem tego robić
przesadnie długo, bo już po kilku minutach usłyszałem głos Nicki.
-Rose, zobacz kto siedzi na ławce! Pamiętasz Lou?-
dziewczyna świergotała do mojej córki, która z zaciekawieniem mi się
przyglądała.
-Lou!- radosny okrzyk dziewczynki pokazywał, że mimo naszego
krótkiego spotkania wiedziała, kim jestem.
-Hej słonko- szybko podszedłem do nich i wziąłem na ręce swoją
córkę, mocno ją przytulając. –Mary nie robiła problemów?- zwróciłem się do
Nicki, która przyglądała się nam z uśmiechem.
-Nie, od razu się zgodziła. Też już jest tym wszystkim
zmęczona…
-Każdy jest- przerwałem jej, unosząc Rosie do góry i robiąc
tak zwanego „samolocika”. Dziewczynka zapiszczała z uciechy.
-Byłeś dzisiaj w szpitalu?
-Rano. Nic się nie zmieniło- mruknąłem, nagle tracąc humor.
-Będzie dobrze, zobaczysz-podeszła do nas bliżej i położyła
rękę na moim ramieniu.
-To już trzy dni! Lekarze mówili, że powinna zacząć się
wybudzać, więc czemu tego nie robi?- jęknąłem w bezsilności, chowając twarz we włosach córki.
-Każdy organizm jest inny, może jej potrzebuje więcej czasu-
Nicole próbowała mnie bezskutecznie uspokoić.
-Boję się.
-Czego, Lou?- spytała po chwili dziewczyna.
-Że jak się obudzi… że jak się obudzi, to nie będzie nas
pamiętała. Mnie, ciebie, Rose… Że po prostu… nie będzie sobą- wyrzuciłem,
czując, że moje oczy zaczynają piec.
-Będzie pamiętała! A jeżeli nie,
to szybko sobie przypomni. Nie martw się- Nicki uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Poczułem, że Rose zaczyna wiercić się w moich ramionach, więc postawiłem ją na
ziemi i powoli rozpoczęliśmy nasz spacer po parku.
***
Westchnąłem
ciężko, widząc swojego przyjaciela w tej samej pozycji, co kilka godzin temu. Podszedłem
do niego i położyłem rękę na jego ramieniu.
-Lou, daruj. Idź się wyśpij, wrócisz tu rano- mruknąłem,
próbując zwrócić jego uwagę na siebie.
-Lekarze przestali podawać jej środki nasenne, może obudzić
się w każdej chwili. Muszę tu wtedy być- odpowiedział cicho, wciąż skupiając
swój wzrok na twarzy dziewczyny. Widziałem, jak mocno ściskał jej dłoń, jak
przebiegał po niej palcami, delikatnie gładząc. Jakby się bał, że ktoś mu ją
zabierze.
-Louisie Tomlinson, nakazuję ci w tej chwili opuścić tą
piękną dziewczynę, udać się do domu i pójść spać. Zostanę z nią i gdy tylko zacznie się budzić
to do ciebie zadzwonię, dobrze?- złapałem go za ramiona i zmusiłem do
spojrzenia w moją stronę.
-Dobra. Ale masz zadzwonić, słyszysz?- poddał się z
westchnieniem. Widziałem, że był wykończony i tylko dlatego się nie stawiał.
-Oczywiście, że zadzwonię. Godnie będę strzegł jej
boku-powiedziałem poważnie, na co chłopak cicho się zaśmiał.
-Dzięki, że nadal tu jesteś, Haz. Mogłeś wrócić z chłopakami.
-Oni też by zostali, ale musieli wracać, przecież wiesz. A
mnie w Londynie nikt nie potrzebuje, więc co mi szkodzi posiedzieć tu?-
spytałem retorycznie i pociągnąłem chłopaka za rękę, zmuszając go do wstania. –Wypad
teraz, ja posiedzę przy twojej królewnie.
-Idę już, idę. Do zobaczenia rano- mruknął i lekko się
uśmiechając, opuścił salę.
Z
westchnieniem zająłem miejsce obok łóżka dziewczyny. Czekała mnie długa noc,
więc mogłem się rozejrzeć. Mój wzrok automatycznie skupił się na twarzy Alison.
Była… była ładna. Miała dosyć niespotykaną urodę jak na Anglię, co w pewien
sposób czyniło ją wyjątkową. W zasadzie wiem, czemu Louis się w niej zakochał.
Miała długie włosy, ciemną karnację i ładną twarz. Właśnie jej twarz była
najbardziej niesamowita. Nie widziałem jeszcze osoby z taką twarzą. Była…
śliczna. Nawet to określenie nie ukazywało, jak bardzo ładna była dziewczyna.
To prawda, była teraz nieprzytomna i nigdy nie
widziałem jej z otwartymi oczami, ale to jak wyglądała śpiąc, tak
delikatnie i słodko, było… niesamowite.
Uspokój
się Hazza, to dziewczyna Louisa! Ostro skarciłem się w myślach i próbowałem
zmienić położenie swojego wzroku, skutecznie przenosząc go na luźno leżącą dłoń
Aly.
Boże
Święty i wszyscy Święci. Jaki człowiek na Ziemi ma takie dłonie?!
Delikatna
dłoń z długimi, szczupłymi palcami i wypielęgnowanymi paznokciami. Nie
kontrolując swoich ruchów wziąłem ją do swojej nieproporcjonalnie wielkiej ręki
i uśmiechnąłem się z zadowoleniem. Tak jak sądziłem, miała chłodną dłoń,
praktycznie zimną, co na mnie… działało.
Ugh, Harry! Jęknąłem cicho i nie
puszczając jej ręki ponownie skupiłem się na twarzy Alison. Muskałem spojrzeniem
jej oczy, nos, policzki. Usta. Pełne, różowe wargi aż prosiły się o pocałunki, tak
zakazane w tej sytuacji. Jak Lou mógł rzucić taką dziewczynę?! Pokręciłem
energicznie głową, mierzwiąc swoje loki. Przypadkowo moje spojrzenie
powędrowało na szyję Aly i jej obojczyki.
Cholera
jasna, umarłem.
Obojczyki.
Zajebiście wystające obojczyki. Mój największy fetysz z możliwych.
Jęknąłem
przeciągle, nie mogąc oderwać wzroku od dwóch wystających kości pod szyją
dziewczyny. Nic nigdy nie podniecało mnie tak bardzo jak pieprzone obojczyki!
Poczułem
wzrastające ciśnienie w dolnych obszarach swojego ciała. Oh Hazza, błagam! Nie
zachowuj się jak napalony szczeniak. To tylko zwykła dziewczyna, uspokój się.
Z
zajebistymi obojczykami.
Poderwałem
się ze swojego siedzenia i zacząłem chodzić po pokoju w tą i z powrotem,
próbując się uspokoić. Jak mogę zachowywać się tak idiotycznie? To laska mojego
przyjaciela, nie mam prawa…
Odruchów
bezwarunkowych się nie kontroluje- mruknął natrętny głosik w mojej głowie. Warknąłem
głośno i prawie przegapiłem cichy jęk dochodzący od strony łóżka.
Budziła się.
***
Czemu mnie tak wszystko bolało?
Czemu czułam się, jakby przejechał po mnie walec i przygniatał mnie przez
tydzień? Czemu tak bardzo chciało mi się pić?
Nerwowo zamrugałam oczami, jednak
widząc oślepiające światło z powrotem je zamknęłam. Próbowałam zmienić pozycję,
jednak to spowodowało tylko jeszcze większy ból. Jęknęłam cicho.
-Alison? Aly, słyszysz mnie?- ktoś o zachrypniętym, głębokim
głosie kogoś wołał. Mnie? To ja byłam Alison?
Ponowiłam próbę otwarcia oczu,
tym razem mrużąc je najbardziej jak się dało, żeby wkurzające światło jak
najmniej raziło. Wszystko było rozmazane. Jedyne co zarejestrowałam to dużo
białego dookoła i ktoś stojący nade mną.
Ah, on się do mnie zwracał. No
już, pokiwaj głową albo się odezwij, już!
-Gdzie- usłyszałam
swój głos i się przeraziłam nie na żarty. Czemu brzmię jak piła mechaniczna? Spróbowałam
odchrząknąć i ponowiłam próbę.-Gdzie jestem? – dużo lepiej.
-W szpitalu, miałaś wypadek. Zawołam lekarza, nie zasypiaj!-
zachrypnięty głos brzmiał nieco… błagalnie? Czemu nie mogłam zasnąć?
-Panno Walker, otwieramy oczy- z zamyślenia wyrwał mnie kolejny
głos, bardziej głęboki i już nie zachrypnięty. To do mnie się zwracał? Otworzyłam
oczy i zobaczyłam przed sobą rażące światełko. Natychmiast zacisnęłam powieki. –Świetnie.
Reaguje na światło, obudziła się. Prawdopodobnie zaraz znowu zaśnie, jednak
chciałbym się jeszcze dowiedzieć jednego-głos coraz bardziej się oddalał, a ja
czułam, że odpływam. Nie ma tak łatwo, już po chwili poczułam szarpnięcie za
rękę.
-Alison, pamiętasz co się stało?- głos, który podświadomie
nazwałam lekarzem, kazał mi wrócić na ziemię. Pokręciłam przecząco głową i
przez przypadek napotkałam spojrzeniem butelkę z wodą. Stojący przy łóżku
brunet z lokami zauważył to i szybko przysunął mi ją do ust. Przełknęłam kilka łyków
i z wdzięcznością się do niego uśmiechnęłam.
-Wiesz kim jesteś? Gdzie jesteś? Który dzisiaj jest?- lekarz
wyrzucał z siebie pytania, a ja nie mogłam oderwać wzroku od bruneta od wody. Nastała
cisza i uświadomiłam sobie, że czekają na odpowiedź.
-Chyba… Alison?- wychrypiałam niepewnie.
-Chyba?- zachrypnięty brunet spojrzał na mnie z
niezrozumieniem.
-Tak na mnie mówicie- potwierdziłam.
-Czy kiedy się obudziłaś, wiedziałaś jak masz na imię?- lekarz
brzmiał na zaniepokojonego.
-Nie, ale on mi powiedział- wskazałam głową na bruneta.
-Znasz go?
-Nie- odparłam z przekonaniem.
-Alison, masz chłopaka, męża, dziecko? Pamiętasz swoją
rodzinę?- mężczyźni wyglądali na naprawdę zaniepokojonych.
-Nie wiem. Nie pamiętam. Nie wiem, kim jestem- słyszałam w
swoim głosie panikę.
-Cii. Coś musisz pamiętać. Wiesz skąd pochodzisz?- banalne
pytanie, wiedziałam o tym. Czemu nie znałam na nie odpowiedzi?!
Poczułam, że zaczyna ogarniać
mnie panika. Coraz płytsze oddechy wydobywały się z moich płuc i ponownie
czułam ten przytłaczający ból.
-Spokojnie Alison, wszystko sobie przypomnisz. Spokojnie-
lekarz podszedł bliżej i zaczął coś robić przy kroplówce. Kształty znowu
zaczęły się rozmazywać i po chwili nie widziałam już nic.
Wow :D
OdpowiedzUsuńHarry, masakra, napala się na dziewczynę swojego przyjaciela, a na dodatek, na nie przytomną dziewczynę, brawo Hazza :P
Nie zdziwiła bym się jakby Aly, pomyślała że Harry jest kimś dla niej bo był przy niej kiedy się budziła a nie Lou :P
Aj ja chcę już wiedzieć co będzie dalej :D
To może być niezłe :D
@TeleDul
OMG. Jak ona może nie pamiętać?! :C Na miejscu Louisa wmówiłabym jej, że jest jej chłopakiem, HAHAH, GENIUS! Czekam na nowy :D
OdpowiedzUsuńHmm.. Miałam nadziej ze będzie to taki miły rozdział do przeczytania ale nie. Ja się muszę zawsze mylić. Jak obiecałam nie będzie długi komentarz choc rozdział istnie zacny xD
OdpowiedzUsuńKocham cię a teraz idę dalej spać (jestem chora, ciągle śpię xD)
Love yaa xx
Dobra kuźwa mam gorączkę i zanoszę sie kaszelem średnio co kilka minut ale proszę dopisuje coś ! Grrr...
UsuńA wiec tak moment z Rose łapie za serduszko, naprawdę szkoda mi tej malutkiej szczególnie ze to ona będzie cierpieć najbardziej a to co sie wydarzyło nie do końca jest jej winą :/
No i ten późniejszy moment z Haroldem mnie rozbroił.. Kurcze bo sie jeszcze zakocha ! No chyba ze już sie to stało...
Chwila w której okazało sie ze Aly ma amnezję z rożnych powodów mnie nie zaskoczył :P ciekawe jest tylko co będzie dalej..
Nie lubię cię już tak wgl ._. :(
Strasznie szkoda mi Alison. Mam nadzieję, ze szybko odzyska pamięć. Poza tym. Louis chyba nie wiedział na co się pisze zostawiając dziewczyne z Harrym, którego reakcja swoją droga mocno mnie zaskoczyła. Czyżby jakis dramat miłosny się szykował? :D
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zawsze genialny.
Czekam na kolejne :*
Pozdrawiam:
i-can-be-your-shelter.blogspot.com
Jak zawsze świetny ♥_♥ Czekam na nn
OdpowiedzUsuńCzy jest sens bym się rozpisywała? Chyba nie. Napisze Ci aby, że rozdział jest świetny. Akcja Louisa z Rose była taka słodka. Ta scenka pokazała mi się przed oczami i aż się uśmiechnęłam. ;)
OdpowiedzUsuńAly ma amnezję? o.O Ciekawe jak to dalej będzie... No nic. Czekam na nn.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie : the--end-of-love.blogspot.com/
Świetny jest <3
OdpowiedzUsuń@ohmynarreh
aa !! świetny rozdział omg ;)już chciałabym następny :D pozdrawiam *_*
OdpowiedzUsuńhueheuheueh uhazzie stanął hahah xd hmm ciekawe co będzie dalej ;p
OdpowiedzUsuńczeeekam na next ;* :) xx
ona musi sobie wszystko przypomnieć,nie mam pojęcia co napisać,serio masz talnt do pisania! kocham twój blog:3
OdpowiedzUsuńczekam na nowy.
ZAPRASZAM DO MNIE: http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
zajebisty! *,*
OdpowiedzUsuńale ty lubisz mieszać! :D
czekam na nn xxx
jak zwykle dałaś czadu! Uwielbiam Twojego bloga!!!! Czekam na nastepny rozdział xxx
OdpowiedzUsuńuh... bardzo się ciesze że się obudziła ale kurde szkoda że nic nie pamięta choć z 2 strony Louis bd mógł naprawić wszystko :D czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńNajlepszy moment z Harryn ! Cieszę sie, ze juz sie obudziła :)
OdpowiedzUsuńGenialne. *,* dawaj szybko następny. :D:D
OdpowiedzUsuńNic nie pamięta! :o OMG! Genialna końcówka!
OdpowiedzUsuńOgólnie opowiadanie pochłonęłam jednego dnia, dasz wiarę? :) Świetne jest :3.
+ przepraszam za spam, ale zapraszam i do siebie! :)
http://tell-her.blogspot.com/