niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 5.

Jakiekolwiek pytania kierujcie tutaj.
Pytania do postaci już są, zapraszam tu. :) 
@maxsdream
***

5 kwietnia 2012 roku.

Kubek z parującą herbatą przyjemnie ogrzewał moje dłonie. Nieobecnym wzrokiem patrzyłem przed siebie, siedząc na tarasie mojego rodzinnego domu. Marzłem, dochodziła dopiero szósta rano, jednak nie potrafiłem zmusić siebie do powrotu do domu. Tu byłem w moim azylu, moja rodzina wiedziała, że gdy siedzę w tym miejscu sam, po prostu muszę pomyśleć. 
Było mi źle, cholernie źle. Byłem wykończony, jednak pomimo tego, że przesiedziałem tu całą noc, nie chciało mi się spać. Bezsilność, która ogarnęła mnie po rozmowie z Nicole połączyła się ze złością, zwykłą złością spowodowaną niewiedzą. Byłem wściekły i zrozpaczony, że przez tak długi czas nie miałem pojęcia o sprawach najważniejszych w moim życiu.  
Te same pytania wciąż odbijały się w moim mózgu jak piłeczka ping-pongowa w posiadaniu mistrzów. Czemu Alison nie powiedziała mi o ciąży? Czemu nie przyznała się, że to ja jestem ojcem Rose? Czemu mnie oszukiwała? Czemu mnie unikała i zbywała półsłówkami?
Odpowiedź była prosta i sama się nasuwała.
Bo ją zostawiłem dla pieprzonej kariery.
W bezsilności ukryłem twarz w dłoniach i cicho załkałem. Wszystko, każdy jeden element ja zniszczyłem. Gdybym tylko ją wysłuchał, gdybym nie był zapatrzony w karierę, kasę i popularność, miałbym kochającą rodzinę i byłbym szczęśliwy. Teraz nie jestem szczęśliwy. Ironia losu? Jestem sławny, bogaty, mam cudownych przyjaciół i miliony fanek, które dałyby się za mnie zabić, a wciąż czuję, że czegoś brakuje w moim życiu.
Brakuje Alison. Alison, która mnie kochała. Alison, która była przy mnie zawsze. Alison, która doradziła mi pójście do X Factora. Alison, która jest matką mojego dziecka.
Alison, którą zostawiłem, wybierając karierę.
Jestem skończonym idiotą.
-Lou? Louis, chodź do domu- usłyszałem ciepły głos matki i powoli przeniosłem na nią wzrok. –Płakałeś? Boo, co się stało?
-Wszystko spieprzyłem mamo- szepnąłem, czując nowy zapas łez.
-Nie mów tak, na pewno nic nie spieprzyłeś. Powiedz mi, co się dzieje- usiadła obok mnie i objęła ramieniem. Wtuliłem się w nią jak kilkuletnie dziecko.
-Jestem zapatrzonym w siebie egoistą. Nic nie wartym, zapatrzonym w siebie egoistą- mruknąłem w szyję swojej mamy.
-O czym ty mówisz?- spytała cicho i spokojnie, gładząc moje plecy.
-To ja jestem ojcem córki Alison.
-Co?- słyszałem zaskoczenie w jej głosie.
-Nicole mi powiedziała. Aly próbowała mi o tym powiedzieć tego dnia, kiedy z nią zerwałem. Mamo, wszystko spieprzyłem.
-Co chcesz teraz zrobić?
-Alison mnie nienawidzi, a przynajmniej nie chce mnie znać. Nie powiedziała mi o tym, pomimo tego, że pytałem-odpowiedziałem jej, odsuwając się z jej bezpiecznych ramion.-Wracam do Londynu.
-Co?!- mama wykrzyknęła cicho. Widziałem, że nie tego się spodziewała.-Nie możesz teraz wyjechać! Uciekniesz po raz drugi?
-Gdyby Aly chciała, żebym był w życiu Rose, to powiedziałaby mi, że to ja jestem ojcem. Wyjeżdżam, bo nie wiem, czy wytrzymam w milczeniu przez ten czas.
-Nadal ją kochasz-pomimo tego, że miało być to pytanie, wyszło zdecydowanie oznajmująco. Prychnąłem cicho i odpowiedziałem:
-Nigdy nie przestałem jej kochać, mamo.
-Więc walcz- chwyciła twarz w swoje dłonie i zmusiła mnie do spojrzenia jej prosto w oczy.- Nie uciekaj, Louis.

***

Delikatnie zapukałem do drzwi mieszkania Alison. Po chwili usłyszałem głośny pisk i kroki, a drzwi się otworzyły.
-Louis? –zdziwienie na twarzy Aly byłoby całkiem zabawne, gdybym sam nie wyglądał jeszcze bardziej idiotycznie.
-Hej. Mówiłaś, że mogę was odwiedzić czasami, więc jestem?- powiedziałem niepewnie, będąc zapatrzonym w dziecko, przytulające się do nogi Alison.
-Ymm, tak… jasne. Wchodź- schyliła się i wzięła  Rose na ręce, wpuszczając mnie do środka.-Przepraszam za bałagan, nie spodziewałam się ciebie tutaj- uśmiechnęła się niepewnie, wskazując na salon.
-Nie ma sprawy, naprawdę. U mnie w mieszkaniu też stale jest bałagan- zaśmiałem się nerwowo.
-Taak… Napijesz się czegoś?- włożyła naszą córkę do kojca i spojrzała na mnie pytająco.
-Nie, nie rób sobie problemu. W zasadzie to chciałem pogadać- mruknąłem, coraz bardziej zdenerwowany.
-Pogadać? O czym?- spytała zdezorientowana Alison.
-O Rose- odezwałem się po dłuższej chwili.
-Oh.
-Taak. Czemu nie chciałaś mi powiedzieć, że Rose jest moją córką?- spytałem, siląc się na opanowanie głosu.
-Rose jest twoją córką tylko z biologicznego punktu widzenia. Nic was nie łączy, ona cię nie zna i gdy twoje wakacje się skończą wyjedziesz, a Rose znowu będzie miała tylko mamę. Chciałam tego uniknąć i dlatego nie powiedziałam ci prawdy- dziewczyna spojrzała na mnie złowrogo.
-Gdybyś powiedziała mi wtedy…
-Kiedy mnie rzuciłeś? Wiesz, to chyba nie był dobry pomysł- syknęła, przerywając mi.
-Zostałbym z wami! Nigdy nie wybrałbym kariery wiedząc, że tu mam dziecko!
-To żałosne Louis. Potem do końca życia wypominałbyś mi, że przez nas nie zrobiłeś swojej wielkiej kariery.
-Nie prawda- zaprzeczyłem.
-Prawda. Zawsze marzyłeś o sławie, pieniądzach i fankach szalejących za tobą. Teraz to masz, więc z łaski swojej nie wtrącaj się w nasze życie. Radzimy sobie bez ciebie- warknęła.
-Chcę uczestniczyć w życiu Rose- powiedziałem spokojnie po dłuższej chwili.
-Nie ma mowy. Moja córka nie będzie miała ojca tylko wtedy, kiedy on wróci z trasy koncertowej. Ile czasu w roku jesteś jej w stanie poświęcić? Dwa tygodnie? Trzy?
-Postaram się…
-Nie Louis, nie postarasz się. Kariera była ważniejsza od nas, więc niech będzie ważniejsza już zawsze. Zapomnij o tym, że masz córkę. Rose nie będzie cię znała jako ojca, jej tata nie żyje.
-Alison nie możesz mi tego zrobić- jęknąłem bezsilnie.
-Mogę i zrobię.
-Wciąż cię kocham i chcę być z tobą i Rosie!
-Skończ. Zerwałeś ze mną, wybrałeś karierę. Nie było cię podczas ciąży, kiedy bałam się, że jej nie donoszę. Nie było cię, kiedy Rose się urodziła, kiedy nie spałam kilka dni pod rząd, bo miała kolki i chorowała. Nie było cię, kiedy gorączkowała, bo wyrastały jej pierwsze ząbki. Nie było cię, kiedy zaczynała mówić pierwsze słowa. Nie było cię, kiedy stawiała pierwsze kroki. Nie było cię, kiedy i Rose i ja potrzebowałyśmy osoby, która by nam pomogła. Nie było cię przez cholerne dwa lata, więc przestań mi mówić, ze chcesz z nami być!- krzyknęła, a reakcja Rose była natychmiastowa. Zaczęła cicho płakać, z każdą chwilą coraz głośniej i dopiero gdy Alison wzięła ją na ręce, powoli się uspokajała.
Czułem się podle, bo wszystko to, co powiedziała Aly, było prawdą. Nie było mnie w najważniejszych chwilach życia mojej córki i nie było mnie, kiedy moja ukochana mnie potrzebowała.
Do mojej głowy przychodziło jedyne prawidłowe rozwiązanie.
-Jeszcze dzisiaj wyjadę do Londynu i więcej nie pojawię się w waszym życiu- powiedziałem cicho, ale pewnie, natychmiastowo zwracając uwagę Alison na siebie.
-Co?
-Faktycznie, zawaliłem w każdej możliwej sytuacji. Alison, zniknę z waszego życia, ale chcę tylko usłyszeć, że mnie nie kochasz i nie potrzebujesz.
-Nigdy nie przestałam cię kochać i zawsze cię będę potrzebować- szepnęła, przytulając do siebie naszą córkę. Serce we mnie rosło, kiedy to usłyszałem. –Ale to nic nie zmienia Louis. Zniszczyłeś wszystko, zraniłeś mnie i nie potrafię ci drugi raz zaufać.
-Daj mi szansę, proszę-podszedłem do niej i chwyciłem jej wolną rękę.-Kocham cię Alison i zrobię wszystko, żebyś znów mi zaufała.
-To nie jest takie proste.
-Dam ci czas. Dam ci tyle czasu ile będziesz chciała. Po prostu, daj mi szansę- widziałem, że dziewczyna była coraz bliżej przełamania się.- Zrób to dla Rose. Dla nas.
-Wyjedź. Zrób to, co obiecałeś i wyjedź- odezwała się po chwili, zabierając swoją dłoń z mojej.
-Oczywiście. Mogę ją potrzymać przez chwilę?- spojrzałem na Rose.
-Jesteś jej ojcem- podała mi moją córkę, uśmiechając się lekko. To uczucie, które mnie ogarnęło w tamtej chwili było niesamowite. Czułem się przegranym, ale też i zwycięzcą. Wiedziałem, że zrobię wszystko, by zdobyć zaufanie Alison. 
Piętnaście minut później, kiedy Aly musiała wychodzić do pracy, a do Rose przychodziła opiekunka, nadszedł czas pożegnania.
-Mogę kartkę i długopis?- spytałem dziewczyny, która ze zdezorientowaniem podała mi te rzeczy. Szybko napisałem na kartce kilka słów i podałem Alison. –To mój adres w Londynie i numer. Dzwoń, pisz, przyjeżdżaj, kiedy tylko będziesz chciała. Mieszkam sam i mam nadzieję, że wkrótce ze mną zamieszkacie.
-Louis…
-Kocham cię Aly- zrobiłem jeden długi krok i pewnie pocałowałem dziewczynę, w której wciąż byłem szaleńczo zakochany. Alison na początku stała jak zamurowana, jednak szybko zaczęła oddawać pocałunek. Nic, co piękne nie trwa wiecznie i gdy tylko przejechałem językiem po jej wargach, odsunęła się ode mnie jak oparzona.
-Idź już- powiedziała cicho, praktycznie wypychając mnie za drzwi.
-Przepraszam!- zawołałem jeszcze, jednak odpowiedział mi tylko trzask zamykanych drzwi.

32 komentarze:

  1. awww, super. Czekam na nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie jest ;3
    czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. ooooooo;) so romantic ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg brak mi slow :) rodzial wspanialy :)
    + nie moge doczekac sie nastepnego

    xoxo
    -A

    OdpowiedzUsuń
  5. ♥♥♥
    i chyba już nic więcej nie muszę pisać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział. Wszystko mi się jak najbardziej podoba. ;) Mogłabyś zamieścić w opowiadaniu akapity aby tekst był bardziej przejrzysty i lepiej się czytało.
    Zastanawia mnie dlaczego Aly nie zapytała Lou skąd wie, że Rose jest jego córką...
    +O co chodzi w tej pierwszej ankiecie?
    To tyle z mojej strony. ;)
    Pozdrawiam Mila z the--end-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do akapitów- ciągle o nich zapominam, przepraszam :(
      w pierwszej ankiecie chodzi o to, że zadaje się pytania postaciom, a one odpowiadają, czyli np. zadajesz pytanie Aly i ona ci odpowiada, nie ja :)

      Usuń
    2. Też właśnie miałam takie coś robić u siebie. Jestem jak najbardziej za. ;)

      Usuń
  7. Jest genialny <3
    super, że Lou zdecydował się wrócić do Aly, ale niepokoi mnie to zdjęcie na górze... czyżby Ela próbowała podbić serce Lou w tym opowiadaniu ? ;)
    czekam nn ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. El na tym zdjęciu jest Aly. Przynajmniej tak mi się wydaje. ;)

      Usuń
    2. dokładnie, Aly przypadkowo jest bardzo podobna do El, więc do szablonu zostały użyte zdjęcia Eleanor i Louisa :) x

      Usuń
    3. Właśnie chciałam to napisać :(

      Usuń
    4. spk. tak tylko mówię ;)
      i rzeczywiście Nina i Elka są uderzająco podobne ;]

      Usuń
  8. Bardzo bym chciała, żeby Lou był z Aly i małą. Będę trzymać kciuki, żeby się zeszli :D świetny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Czas na komentarz :D Rozdział króciutki ale i tak widzę ze w końcu ci sie go udało napisać #partyhard Aly... Zgudź się Lou cię kocha.. Jednak kurde rozumiem cię :/ a ty Louis trombo tylko mi sie nie podawaj ! Kocham cię i to opowiadanie proste ale efektowne ^.^ btw. Ten nagłówek jest chyba jednak brzydki a raczej nie pasuje do bloga ;(

    http://icant1d.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  10. Boski rozdział *-*
    Cieszę się, że Louis dowiedział się, że jest ojcem :) mam nadzieje, że Aly mu ponownie zaufa, że mu wybaczy, że będą w trójkę żyli dalej szczęśliwi :3 Mam nadzieje, że Aly wybierze się do Londynu, do Louisa ^^
    Czekam na nn

    @luvmynialler_ , czyli dawna @_karolaaa_ xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem co napisać . To opowiadanie bardzo mi sie podoba .! Trzymasz nas w napięciu do samego konca !

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny rozdział :) Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział. Czekam na nn. ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Awww super!! Tak dalej! Jest poprostu jak dla mnie idealny! Nic dodać nic ująć będzie git :D ♥ Jej mam nadzieje że jeszcze pobawisz się nimi bo to cóż baardzo ciekawe.. a zresztą czekam na to co napiszesz i już! Poprostu kocham ciebie!!! Jesteś inspiracją do mojego bloga ty i jeszcze druga osoba!!! Masz talent i już! A rozdział no chciałabym tak dobrze pisać jak ty naprawdę!!! No i na końcu zostało mi zaprosić cię na mojego bloga mam nadzieje że wpadniesz byłabym wdzięczna bo dopiero zaczynam : http://hazza691d.blogspot.com/ Monisia*.*

    OdpowiedzUsuń
  15. jeju, jeju, jeeeejuu <3 jaki super, że Lou wie i chce je odzyskać! :) trzymam za niego kciuki : ) no i za Ciebie, żebyś często miała wenę, by zaskakiwać nas nowymi rozdziałami! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. jak dla mnie, najlepszy rozdział na tym blogu jak na razie. Nie mówię tego ponieważ (wreszcie) zaiskrzyło pomiędzy Alison i Lou, ale dlatego że zupełnie mnie zaskoczyłaś. Nie mogę się doczekać kolejnego ;>

    OdpowiedzUsuń
  17. SUper blog.! Świetnie piszesz.!;3 Dodałam do obserowwanych mam nadzieje ,ze się odwdzięczysz.! <3 http://gabisia1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Super ;) Czekam aż akcja jeszcze bardziej się rozwinie ;))

    OdpowiedzUsuń
  19. zajebisty jest ten blog kocham go :*****

    OdpowiedzUsuń
  20. kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  21. ŚWIETNY BLOG ;)
    ZAPRASZAM DO MNIE : http://yesiwantyouharry.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. uwielbiam! *-*
    możesz informować mnie o nowych rozdziałach? :) @julciaaaak

    OdpowiedzUsuń
  23. ja chcę następny rozdział.. <33333 uwielbiam te opowiadanieee..!!! możesz mnie informowaćo nowych..??
    kocham te opowiadanieeee....!!!! :) <3333

    moje gg:28768856albo
    twitter :@Julita_1D

    OdpowiedzUsuń