wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 8.

Komentarze-> jutro wieczorem rozdział.
I jakkolwiek ten rozdział wyszedł, przepraszam, ale był dla mnie wyjątkowo trudny do napisania.
@maxsdream
***

26 maja 2012 roku.
                Nerwowo stukałam nogą o podłogę, gdy po pomieszczeniu rozchodził się niecierpliwy rytm powstały po kontakcie palców z drewnianą powierzchnią stołu.  Nienawidziłam czekać ponad wszystko, a od blisko dwudziestu minut siedziałam w kuchni Harry’ego, obracając w rękach kubek z kawą w wyczekiwaniu, aż chłopak się wykąpie i będziemy mogli wyjść na spacer. Miałam dość, a zirytowanie przejmowało nade mną kontrolę, gdy w końcu dźwięk wody lecącej spod prysznica ucichł, a zastąpił go głośny wulgaryzm wypływający z ust Harry’ego, który najwidoczniej poślizgnął się na mokrych kafelkach. Uśmiechnęłam się z politowaniem i wypiłam ostatnie łyki gorzkiego napoju.
                Gdy odstawiałam kubek do zmywarki, w kuchni pojawił się wyczekiwany chłopak. Ubrany jedynie w czarne bokserki i z mokrymi włosami, z których wciąż spadały kropelki wody spojrzał na mnie nieokreślonym wzorkiem.
-Nasze wyjście chyba nie wypali- powiedział sucho, sięgając po szklankę i nalewając do niej soku. Zamurowało mnie.
-Co? Czekam na ciebie pół godziny, a ty mówisz, że nie wychodzimy?- warknęłam, patrząc na niego ze złością.
-Coś mi wypadło, sorry- wywrócił oczami, odpowiadając takim tonem, jakbym była jego matką i kazała mu się uczyć.
-Nawet nie stać cię na głupie przepraszam- syknęłam, a on westchnął głośno.
-Boże, Aly, o co ty się tak spinasz? Czemu ten spacer jest dla ciebie taki ważny, co?
-Bo chciałam ci coś powiedzieć!- odpowiedziałam, niezrozumiale ruszając rękami.
-To mów teraz. Byle szybko, spieszy mi się- rzucił, wyjmując z lodówki jakiś jogurt i zabierając się za jego jedzenie. Dajesz Aly, teraz albo nigdy.
-Harry, ja… Ja…- zacięłam się.
-Ty?
-Będziemy rodzicami Harry. Jestem w ciąży- wydusiłam i skupiłam swoje spojrzenie w chłopaku. Brunet zesztywniał, upuszczając jogurt, który natychmiast rozchlapał się po całej kuchni. Patrzył na mnie z niedowierzaniem, a jego twarz wyrażała wszystkie emocje. Wszystkie najgorsze emocje. I już wtedy wiedziałam, co się stanie.
-Pojebało cię Alison?! Jak to kurwa jesteś w ciąży? Co do chuja znaczy „będziemy rodzicami Harry”?! Mówiłaś, że bierzesz pigułki!- krzyczał, zbliżając się do mnie coraz bardziej.
-Biorę! Najwidoczniej kiedyś zapomniałam i wtedy to się stało!- odpowiedziałam obronnie.
-Gówno mnie to obchodzi! Nie zamierzam być ojcem- warknął, a jego twarz wyrażała czystą furię.
-Nie zmienisz tego- powiedziałam cicho, wewnętrznie czując, że moja podświadomość triumfuje.
-Oczywiście, że zmienię. Usuniesz tą ciążę i nikomu nie piśniesz o niej słowa- syknął, na co spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
-Nie usunę tego dziecka!
-To koniec z nami. Nigdy nie przyznam się do ojcostwa, nie ważne, co zrobisz. Moi prawnicy cię zjedzą- zagroził, przyjmując na twarz chłodną maskę, chociaż wiedziałam, że pod nią wrze od złości. Pokręciłam z zaciśniętymi ustami głową i cicho parsknęłam.
-Wiesz co? Nie ma żadnej ciąży, nie będziesz ojcem, dzięki Bogu- rzuciłam, patrząc na niego z obrzydzeniem. –To faktycznie koniec Harry, bo nigdy tak naprawdę mnie nie kochałeś, jeżeli wymiękasz przy pierwszym problemie, co?
-To był żart? Ty, kurwa, żartowałaś?- nigdy przedtem nie widziałam go w takim stanie. Początkowe zaskoczenie tak szybko przerodziło się w wściekłość, że po raz pierwszy poczułam się zagrożona z jego strony.
-To był test, nie żart.
-Jesteś idiotką, skończoną idiotką, Walker. Z kim wymyśliłaś ten genialny plan, co? Tomlinson podsunął ci ten pomysł?
-Louis nie ma z tym nic wspólnego- warknęłam, odsuwając się od Harry’ego, który podchodził do mnie coraz bliżej.
-Oh, ależ oczywiście, że ma. Wiesz dlaczego z tobą byłem? Bo chciałem pokazać mu, jaką jest ciotą. Nawet dziewczyna, która była w nim zakochana, bez problemu wskoczyła mi do łóżka. I jeszcze jedno: sądzisz, że jak teraz ze mną zerwiesz i wrócisz do Louisa to coś się zmieni? Nadal będziesz dziwką, Alison- wysyczał zawistnie, patrząc na mnie wzrokiem przepełnionym nienawiścią. Poczułam, że do moich oczu napływają łzy.
-Nigdy nic do mnie nie czułeś? To wszystko było kłamstwem?- spytałam łamiącym się głosem.  Styles zaśmiał się głośno.
-Naprawdę uwierzyłaś, że bym się w tobie zakochał? Byłaś seksowna, a ja musiałem odegrać się za coś, co Louis zrobił mi w przeszłości. Seks był dobry, ty robiłaś to, co chciałem, a Louis cierpiał. Układ idealny. Nie mów, że żałujesz- parsknął śmiechem, już całkowicie zrelaksowany.
-Jesteś śmieciem. Nic nie wartym śmieciem- wyszeptałam, a moja dłoń wystrzeliła do jego twarzy. Nie chciałam na niego patrzeć ani chwili dłużej, dlatego bez wahania wyszłam z jego domu.

***

                Drżącą ręką próbowałam trafić kluczem do zamka, raz po raz ponosząc klęskę. Słone łzy nieustanie wypływały z moich oczu, rozmazując mi obraz, a serce pękało na coraz mniejsze części. Czułam się wykorzystana i okłamana. Czułam się jak nic nie warta dziwka.
                Gdy wreszcie udało mi się otworzyć drzwi prowadzące do domu Louisa, wiedziałam, co muszę zrobić. Upewniłam się, że chłopak wyszedł z Rose na plac zabaw i chwiejnym krokiem ruszyłam do łazienki. Szybkim ruchem wyciągnęłam z szafki wiszącej nad umywalką buteleczkę z lekami przeciwbólowymi, kątem oka zauważając leżącą na najwyższej półce żyletkę. Wahałam się tylko chwilę; jedną, nic nie znaczącą chwilę.
Kiedy pierwsze nacięcie pojawiło się na lewym przedramieniu, głośny syk wydostał się spomiędzy moich zaciśniętych zębów.  Bolało, bolało jak cholera. Do mojego mózgu przedostała się ironiczna myśl, że ten ból jest niczym w porównaniu z tym po słowach Harry’ego. Kolejne nacięcie było bardziej precyzyjne, poprowadzone tak, żeby zabolało jak najbardziej się da, ale bez przecinania większych żył. Ból zamieniał się w satysfakcję, a krew spływająca po umywalce zabierała ze sobą raniące słowa. Jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w czerwoną ciecz i wzory, jakie robiła na ceramicznej powierzchni. Gdy uświadomiłam sobie, że nadgarstek przestał boleć, a jest tylko zdrętwiały, jeszcze raz przejechałam po jednym z nacięć, pogłębiając je.

***

-Rosie, jak mama zobaczy, że kupiłem ci watę cukrową, to będzie zła na tatę, wiesz?- zaśmiałem się, otwierając drzwi do swojego domu i wpuszczając przodem dziewczynkę dumnie dzierżącą w rączce ogromną słodycz. Szkrab tylko spojrzał na mnie wielkimi, niebieskimi oczkami, nie przerywając zajadania się watą i szybko podreptał w stronę salonu. Pokręciłem głową z dezaprobatą nad swoim autorytetem rodzicielskim w stosunku do własnego dziecka, chociaż w środku roznosiło mnie szczęście z powodu udanego popołudnia.
-Alison? Aly, jesteś już?- zawołałem, nie wiedząc, czy dziewczyna wróciła już do domu ze spotkania z Harrym. Nikt mi nie odpowiedział, więc uznałem, że jesteśmy sami i poszedłem za swoją córką, która już rozsiadła się na dywanie pośród masy zabawek.
-Tati, pobawiś się ze mną?- zapiszczała Rose, wyciągając w moją stronę jednego ze swoich misiów.
-Tylko umyję ręce, dobrze? Zaraz wracam, słoneczko- uśmiechnąłem się do niej i szybko poszedłem do łazienki, nie chcąc, żeby długo czekała.
                Już kiedy zbliżałem się do drzwi łazienkowych coś wydawało mi się nie tak. Światło się świeciło, a byłem pewny, że wyłączałem je, wychodząc z domu. Gdy pociągnąłem za klamkę wiedziałem już, co jest nie tak.
                Zakrwawiona Alison siedziała oparta o wannę, w jednym ręku trzymając buteleczkę z jakimiś lekami, a w drugiej pokrytą krwią żyletkę. Kiedy do mojego mózgu dopłynęła ta informacja, klęczałem już przy dziewczynie, wyrywając jej z rąk ich zawartość i potrząsając nią delikatnie. Wydawała się rozkojarzona i praktycznie nieprzytomna; czułem, że zaraz przestanę się kontrolować ze strachu.
-Aly? Aly, słyszysz mnie?- potrząsałem nią nieprzerwanie, próbując skupić jej uwagę na sobie.
-Louis, ja… Przepraszam Lou- szepnęła, patrząc na mnie mętnym spojrzeniem.
-Aly, ile tabletek wzięłaś?!- podniosłem głos, biorąc do ręki pudełeczko.
-Żadnej. Bałam się, Lou, nie mogłam się zabić- powiedziała słabo, wtulając się w moją koszulkę. Mocno przytuliłem ją do siebie, nie zwracając uwagi na to, że jest cała zakrwawiona, a moja bluzka była biała.
                Zwróciłem uwagę tylko na głębokie rany, zdobiące jej nadgarstek, z których wciąż sączyła się krew.
-Jezu, Aly, dlaczego?- wyszeptałem, przytulając ją jeszcze bardziej, starając się jednocześnie zapewnić jej jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa.
-Harry mnie wykorzystał. On mnie nie kochał, Lou. On to zrobił przez ciebie!- odsunęła się ode mnie gwałtownie, słabo uderzając pięściami w moją klatkę piersiową. Widziałem jak złość opanowywała jej chude ciało razem z bezsilnością, a z oczu zaczynają wypływać łzy.
-Aly, przepraszam. Ja nie wiedziałem, Aly, uspokój się- próbowałem złapać ją do ponownego uścisku, jednak dziewczyna zawzięcie się szarpała.
-To wszystko przez ciebie Louis. Przez ciebie!- wykrzyknęła, zanosząc się płaczem. Złapałem jej ramiona i zmusiłem do spojrzenia na siebie.
-Nie miałem pojęcia, że Harry kłamie, rozumiesz? Gdybym wiedział, to nigdy bym się nie poddał! Nie przestałbym walczyć o ciebie, Aly!
-Przestałeś- wyszeptała z mokrymi od łez policzkami. Kciukami otarłem je, zanim znów się odezwałem.
-Bo byłaś szczęśliwa, a ja tego chciałem. Nie mogłem robić nic wbrew tobie- powiedziałem równie cicho.
-A wbrew sobie?- spytała po chwili, patrząc na mnie z uwagą.
-To nie ma znaczenia. Liczyło się twoje szczęście- odpowiedziałem szczerze, utrzymując jej spojrzenie.
-Więc pocałuj mnie, Louis. Jeżeli nadal liczy się moje szczęście to pocałuj mnie- szepnęła, a moje serce na chwilę przestało bić.
                Nie mogłem zrobić nic innego, niż połączyć nasze wargi w wolnym i słodkim pocałunku. 

17 komentarzy:

  1. Boże, wreszcie jest. *w*
    Harold to skurwiel. ;/
    a Aly po części jest dziwką, to trzeba przyznać.
    co do Lou... To chyba zapomniał, że przecież jest z Eleanor. no, ale kocha Aly, więc to go (po części) usprawiedliwia.
    dawaj next, błagam szybko! <3

    one-direction-back-off-camera.blogspot.com
    marzenia-1d-opowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny <3
    Hazz jest strasznym idiotą, arghhhhh...
    Czekam na nn oczywiście (: x

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie! Tak długo na to czekałam.
    Harry to idiota. Aly może też jest winna, ale myślę, że to jednak bardziej winna Style'sa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie!! Tak powinno być od początku. Kocham twojego bloga i mam nadzieja jak go zakończysz nadal będziesz pisać bo takiego talentu nie można zmarnować. Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział wyszedł jak zwykle wspaniale :) a Harry w tym opowiadaniu to najwieksza pizda jakich mało na tym świecie + sorry za słownictwo ale inaczej nie potrafię tego opisać -.-

    xoxo
    - A

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam na to słów.Szczerze mówiąc nawet nie wiem co mogę mądrego napisać w tym komentarzu...
    Jestem okropnie szczęśliwa zawsze chciałam by Aly była z Lou.Mam nadzieję, że planujesz HAPPY END.
    Życzę weny i dobrego samopoczucia!
    Buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, naprawdę nie wiem nadal mam mieszane odczucia w stosunku o Aly.... Fakt, faktem Harry ją wykorzystał, ale ona się dała nie była jakimś bezmózgim stworzeniem, wiem była zagubiona bez pamięci i w ogóle, ale sama już nie wiem.
    A ROZDZIAŁ JEST
    Ś
    W
    I
    E
    T
    N
    Y

    Masz TALENT i nigdy o tym nie zapominaj, nawet jeśli znajdzie się ktoś kto Cię zjedzie jesteś niesamowita :)
    @TeleDul

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, jest cudownie <3
    Od początku całego opowiadania miałam nadzieję, że Lou będzie z Aly i stworzą wraz z Rose szczęśliwą rodzinę. Pomimo karygodnego wcześniejszego zachowania Aly i tak jej nie znienawidziłam, bo cały czas miałam w myślach ją jako kochającą swoją córkę i byłego chłopaka dziewczynę. Fajnie, że odzyskała pamięć i przejrzała na oczy.
    Byleby skończyło się szczęśliwie.
    Życzę tak wspaniałych pomysłów jak do tych czas i dużo czasu wolnego na pisanie.
    P.S. Z niecierpliwością czekam na 2 rozdział Life is ending (fabuła świetna, trzymająca w napięciu i w końcu coś naprawdę oryginalnego) ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moment, na który czekałam całą wieczność nagle nadszedł. Cudowny *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. OFICJALNIE ZABRAŁAŚ MI ELOUNOR ! emgie, Magda, Mila, Koala itd kocham cię ale w tym momencie nie lubię :( czemu mi to robisz ? :(
    *stara się uspokoić* Zabiłaś mnie tym rozdziałem. Jak i faktem że Harry jest takim chujem, myślałam że prędzej zrobisz coś Lou, jednak jak zawsze mnie zaskoczyłaś! Czasem cię za to i nawet nienawidzę ale kończy się zawsze pozytywnie ;) Wiedziałam że Aly nie popełni samobójstwa.. zwyczajnie wiedziałam. I ten moment z Rose ! Awww to było naprawdę uroczę :) x

    tak po za tym pamiętasz jak mówiłaś że uśmiechasz się widząc moje komentarze ? A więc mam nadzieję że tak będzię i tym razem.. Kocham na zawsze,
    Maddi xx

    OdpowiedzUsuń
  11. cudne, wspaniałe, aww *.*
    nie ma to jak nowy rozdział, na poprawę humoru.
    CUDO! ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. awww :) kochany Louis :)
    no a Harry... co za dupek! :/ nie fajny jest w tym opowiadaniu -.-
    ale czekam na nowy, jakże znów świetny, rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. awwwwwwwwwwwww kochany Lou ;))))
    hazz wredny typek xD
    czekam na kolejny ;p

    OdpowiedzUsuń
  14. Lou <3 A Harold się zachował jak Chuj..

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy przeczytałam ten odcinek byłam zauroczona! Kocham to jak piszesz! jesteś niesamowita. Cieszę się, że tak właśnie toczą się losy bohaterów. Ale czuję lekki niedosyt, nie wiem czym jest to spowodowane. W sumie mimo wszystko jestem zła na Aly. Widzę, że z odcinka na odcinek się zmienia, bo wróciła jej pamięć. Ale pamiętam te odcinki, kiedy cisnęły się łzy do oczu, gdy źle traktowała Louisa. Bo Aly, która była tą wspaniałą dziewczyną, gdzieś wyparowała i za cholerę nie mogę sobie jej przypomnieć... Nie wiem dlaczego.
    Nie wiem czy Harry jest takim dupkiem, czy tylko takiego zgrywa! W sumie w kilku momentach było widać, że jest w niej zakochany, cholernie zakochany. Nawet używał pare razy słów, że jest najważniejsza. W swoich myślach, niekoniecznie mówiąc jej o tym.
    Cały czas zastanawiam się, jaki będzie koniec tego opowiadania. Ale wiem, że jeśli nastąpi ostatni odcinek, to już nigdy więcej nie przeczytam o losach Aly, Lou, El Harrego i reszty zespołu.
    W sumie chyba tym niedosytem jest El.. szczerze uwielbiam tę dziewczynę w życiu realnym, ale tutaj jest jeszcze bardziej wyjątkowa. Louis bardzo ją skrzywdzi kiedy powie jej, że wciąż kocha Aly. Chociaż pewnie Eleanor zdaje sobie świetnie z tego sprawę. Tak to tutaj czuje ten niedosyt. Bo Lou bardzo szybko się złamał. Mimo, że Aly go tak potraktowała.
    I przypomina mi się moment, kiedy to Louis straszył Aly swoimi prawnikami. A w tym odcinku zrobił to Harry. Sytuacja zabawnie się odwróciła. Tylko obrót tych zdarzeń był inny. Wtedy Aly poszła imprezować, a teraz pocięła sobie żyły. I czy aby na pewno nic nie czułą do Stylesa? Skoro tak się zachowała?
    Mam wiele pytań w głowie. Po cichu liczyłam, że odcinek pojawi się dzisiaj, bądź wczoraj. Jednak zobaczymy. Czekam w każdym bądź razie z niecierpliwością i przerzucam cały czas twój blog i odświeżam i wariuję! ;)
    Cieszę się, że nie zakończyłaś tej historii 3 odcinki temu, bo umarłabym chyba tracąc możliwość czytania tak wspaniałych słów złożonych w całość. Taką odmienną całość.
    Pozdrawiam. B.

    OdpowiedzUsuń
  16. boże,boże,boże.
    więc tak nie pamiętam za cholerę jak znalazłam twojego bloga,ale to nieistotne.
    jak zaczęłam nie mogłam sie oderwać.
    więc tak,ale z Harry'ego cwel. sory,ze tak mowie,bo wiele Directioners (którą nie jestem) go wielbi.
    ale w tej historii zrobiłaś z niego takiego no..wiesz o co chodzi.
    a no i Aly,dziewczyno ale ty teraz masz.
    może było to trochę dziwkarskie,ale kochać to wybaczać,nie?
    oj,Louis jestem ciekawa co teraz zrobisz..
    czy wybierzesz Eleanor czy może Aly?
    I ta słodka dziewczynka,znaczy no jak ja ją uwielbiam.
    oj,tatuś coś ją rozpieszcza,ale to dobrze.
    niech dziecko ma,nie?
    i żeby tak miało 2 kochajacych rodzicow.to byloby jeszcze lepiej,no bo mamusia sie nie sprawdziła w ostatnim okresie.
    ale to nic,poprawi się.
    prawda?
    a no i wgl'e to życze ci weny,byś machnęła jakiś fajny rozdział w niedługim czasie.
    a i pozdrawiam,i zapraszam na moje:
    loud-dream.blogspot.com
    szczescie-tak-kiedys-bylo.blogspot.com
    zycie-idealne-inaczej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. OMG ten rozdział jest zajebisty uroczy słodki uwielbiam twojego bloga ale Hazza to się głupio zachował jak debli normalnie pewnie dostanie za swoje XDD ale zobaczymy dalej Aly i Lou po prostu mmmmmmmm czekam na następny rozdział ;****

    OdpowiedzUsuń