A i ostatni rozdział w niedzielę.
@maxsdream
***
27 maja 2012 roku.
Niepewnie
zadzwoniłam domofonem przy bramie prowadzącej do domu Louisa i czekałam na
jakąkolwiek reakcję. Po chwili głośnik odezwał się głosem chłopaka i zgodnie z
pozwoleniem weszłam na teren jego posesji. Nie zdążyłam dojść do drzwi, gdy te
się otworzyły, a w progu stanął brunet.
-El! Umawialiśmy się na dzisiaj?- zawołał z uśmiechem, przytulając
mnie do siebie i całując w policzek.
-Nie, po prostu… muszę z tobą porozmawiać, a nie chciałam
tego robić przez telefon- wydukałam, patrząc na swoje dłonie.
-Oh, jasne! Wchodź, rozgość się- ruchem ręki zaprosił mnie
do swojego domu, po którym rozchodził się śmiech Rose i głos Alison.
-Cześć- powiedziałam niepewnie, kiwając głową w stronę
czarnowłosej dziewczyny, bawiącej się ze swoją córką. Odpowiedziała mi tylko
skinieniem głowy i nieśmiałym uśmiechem. Uznałam to za dobry znak. –Louis,
pogadamy na osobności?
-Nie ma sprawy, chodźmy do sypialni- wzruszył ramionami,
kierując się do swojego pokoju. Usiadł na łóżku i spojrzał na mnie wyczekująco.-Co
jest tą sprawą, której nie można załatwić przez telefon?
-Lou, nie przerywaj mi dobrze?- poczekałam, aż chłopak przytaknie
i dopiero kontynuowałam.- Ja nie potrafię tak dłużej. Z jednej strony jest
idealnie, jesteśmy szczęśliwi i chcę z tobą być, a z drugiej… Louis, widzę, że
nadal kochasz Alison.
-El, ja…- wszedł mi w słowo.
-Prosiłam, żebyś mi nie przerywał. Być może czujesz coś do
mnie, ale uczucie, którym darzysz Alison jest znacznie mocniejsze i nie mogę z
nim konkurować. Nie chcę, żebyś był ze mną z powinności, bo tak wypada. Czas
spędzony z tobą był najlepszym w moim życiu i nigdy nie będę go żałować, ale
teraz to po prostu koniec. Bądź szczęśliwy z Aly, Lou- uśmiechnęłam się do
niego smutno.
-Zrywasz ze mną?- wydukał.
-Sam tego chcesz- odpowiedziałam szeptem.-Do zobaczenia,
kiedyś tam.
Nie
chciałam widzieć jego twarzy po zadaniu bólu przeze mnie, więc nie czekając na
jego odpowiedź wyszłam z sypialni. Miałam jeszcze jeden cel, zanim z czystym
sumieniem mogłam zniknąć z jego życia.
-Alison?- stanęłam w progu salonu i zwróciłam się do
dziewczyny, która natychmiast skupiła na mnie swoją uwagę.- Zerwałam z Louisem.
Wiem, że go kochasz, dlatego proszę cię, nie zmarnuj tego.
-Co?- wydusiła zaskoczona brunetka.
-Po prostu tego nie zmarnuj.
Misja wykonana. Dobrze
postąpiłaś, Eleanor.
***
-Odpieprz się, Harry!- wrzask Louisa rozniósł się po
korytarzu prowadzącym do studia nagraniowego. Byliśmy w trakcie nagrywania
kolejnej piosenki na album, kiedy księżniczce musiało się coś przestać podobać.
-Cholera, Louis! Za ścianą są chłopaki. Mógłbyś trochę
ciszej wyrażać swoje niezadowolenie, z łaski swojej?- warknąłem, wskazując
głową na miejsce, w którym siedziało kilkanaście osób.
-Pieprzyć chłopaków! Nie potrafię już dłużej ukrywać, że cię
nienawidzę. Nie potrafię już dłużej pokazywać, że jesteśmy najlepszymi
przyjaciółmi, Styles!- Tomlinson wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać.
-To co ty tu jeszcze robisz?- syknąłem złośliwie.
-Właśnie nie wiem i tu jest problem. Dlatego podjąłem
decyzję, odchodzę z zespołu. Nie chcę mieć z tobą do czynienia ani chwili
dłużej- powiedział poważnie, głosem nie pozostawiającym złudzeń.
-Żartujesz?- parsknąłem.
-Nie żartuję, Harry. Najwidoczniej w tym zespole jest
miejsce tylko dla jednego z nas, trudno, ustąpię. Nie potrafię z tobą
współpracować, nie po tym wszystkim, co się między nami stało. Odejdę, a ty
nadal bądź gwiazdą.
-Louis, to bezsensu! Uciekasz, a nie ustępujesz!- podniosłem
głos zirytowany brakiem jakichkolwiek emocji u chłopaka.
-Nazwij to jak chcesz, mi nie zależy.
-Nawet nie wiesz, czemu to robiłem- warknąłem, coraz
bardziej wkurzony.
-To nic nie zmieni.
-Owszem zmieni. Pamiętasz jak na naszej pierwszej trasie
spodobała mi się jedna fanka, a ty robiąc mi na złość pierwszy do niej zagadałeś,
potem przeleciałeś i rano zostawiłeś? Ja nie chciałem jej przelecieć, chciałem
ją poznać, ale oczywiście ty, wielki
podrywacz Louis Tomlinson, musiałeś pokazać, że jesteś górą- powiedziałem
gorzko. –Zależało ci na Alison tak jak mi na tej dziewczynie, zrobiłem to, żeby
się na tobie odegrać- dokończyłem, twardo patrząc na Louisa, którego twarz
przybierała skrajne emocje, od niedowierzania do wściekłości.
-Zraniłeś Alison dlatego, że kiedyś przeleciałem jakąś
fankę?!- wydarł się na mnie.
-Zrobiłem to samo, co ty, Louis. Od twojej pieprzonej dumy i
przyznania się do tego, że popełniłeś błąd zależy to, jak dalej potoczą się
nasze losy. Nie będę się dalej mścił, uzyskałem taki efekt, jaki chciałem.
Możesz mnie olewać i udawać, że nie istnieję, ale nie odchodź z zespołu. Nie
bądź samolubny, pomyśl o fanach- powiedziałem poważnie, ale nie uzyskałem
odpowiedzi. Louis po prostu wyminął mnie i wrócił do studia.
Jakiś
sukces osiągnąłem, przynajmniej nie opuścił nagrań.
***
31 maja 2012 roku.
Radosnym krokiem wszedłem do
swojego domu, natychmiast kierując się do salonu, w którym spodziewałem się
zobaczyć Aly i Rose. Ku mojemu zdziwieniu nie było ich tam, jednak drzwi
prowadzące do ogrodu były otwarte i dobiegały stamtąd piski Rosie. Wyszedłem na
taras i natychmiast zauważyłem córkę bawiącą się w piaskownicy i Alison leżącą
na kocu obok.
-Hej szkrabie, witaj Aly- przywitałem się, dając każdej
buziaka w czoło.
-Czemu jesteś taki zadowolony?- odezwała się dziewczyna,
opierając się na łokciach i patrząc na mnie zza ciemnych okularów. Fakt, że
słońce cudownie świeciło zdecydowanie wpłynął na mój humor.
-Coraz lepiej dogaduję się z Harrym, nagrania idą bardzo dobrze,
no i piękny dziś dzień!- zaśmiałem się, siadając obok brunetki.
-Ah tak?- powątpienie było aż za bardzo słyszalne w głosie
dziewczyny.
-I jeszcze mam niespodziankę. Zabieram was gdzieś,
skorzystamy z tej pięknej pogody- uśmiechnąłem się tajemniczo, wyciągając rękę
do Aly i pomagając jej wstać.
Gdy
trzy godziny później zatrzymywałem samochód, siedząca obok mnie Alison
spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
-Co my tu robimy?- wydukała, wysiadając z samochodu.
-Pamiętasz ten plac?
-Jasne, że pamiętam. Przychodziliśmy się tu bawić przez całe
nasze dzieciństwo!- zaśmiała się wyraźnie zaskoczona.
-Stwierdziłem, że Rose też może się tu spodobać- wzruszyłem
ramionami, patrząc jak nasza córka niepewnie rozgląda się dookoła, szukając
swojej pierwszej atrakcji.
-Louis, przywiozłeś nas tyle kilometrów tylko po to, żeby
pokazać Rose plac zabaw, na którym bawiliśmy się w dzieciństwie?- spytała Aly,
stając naprzeciwko mnie i kładąc ręce na biodrach.
-W zasadzie to chciałem z tobą porozmawiać- odpowiedziałem,
czując, że zaczynają pocić mi się ręce.
-Więc rozmawiajmy- mruknęła dziewczyna, siadając na
pobliskiej ławce.
-Pamiętasz, jak nasi rodzice siadali na tych ławkach i nas
pilnowali? Teraz my tu siedzimy, to niesamowite prawda?
-Louis, kręcisz. O co naprawdę chodzi?
-Uh okej, okej. Alison, po prostu, nie potrafię tak dalej
żyć- wykrztusiłem i żeby poczuć się pewniej złapałem leżącą obok mojego uda
rękę dziewczyny.-Nie potrafię udawać, że nic do ciebie nie czuję i że pasuje mi
wyłącznie przyjaźń z tobą. Nie pasuje mi, bo kocham cię i chcę z tobą być!- mój
głos w trakcie mówienia stopniowo się podnosił i ostatnie wyrazy powiedziałem
naprawdę głośno. Gdy po dłuższym czasie nie otrzymałem żadnej odpowiedzi
jęknąłem z rezygnacją.- Zrobiłem to za szybko tak? Boże, nie, ty w ogóle nie
chcesz ze mną być, prawda? Nie kochasz mnie już. Jezu Chryste, co ja sobie
myślałem?
-Louis…
-Jestem takim idiotą, skończonym, skretyniałym idiotą.
-Lou?
-Spalę się ze wstydu, jak w ogóle mogłem wpaść na taki
pomysł?
-Louis!- wrzasnęła dziewczyna, przerywając moją bezsensowną
paplaninę.
-Tak?
-Kocham cię, ty skończony, skretyniały idioto- Alison
zaśmiała się dźwięcznie, przysuwając się bliżej.
-Co?- nie wierzyłem w to, co słyszę.
-Kocham cię i chcę z tobą być, Lou- powtórzyła i dodała-
oczywiście, jeżeli ty też nadal tego chcesz.
-Głupio się pytasz- mruknąłem i przyssałem się do jej ust,
całując ją mocno, tak jak dawniej. Bo znowu byliśmy
razem i miałem do tego prawo.
***
2 lata później- 31
maja 2014 roku.
Zirytowana i zmęczona ostatkiem
sił wtoczyłam się do domu, po strasznym i zdecydowanie za długim dniu pracy,
marząc jedynie o długiej kąpieli i wygodnym łóżku. Nie było mi to dane, bo
zanim zdążyłam dojść do łazienki i usłyszałam wołanie swojego chłopaka,
proszącego bym przyszła do salonu.
-Louis, jestem potwornie zmę… -zaczęłam, ale urwałam, widząc
chłopaka w garniturze i kolację ze świecami i tymi wszystkimi bajerami dla
dwóch osób na stole. –Co idiotycznego zrobiłeś?
-Czemu sądzisz, że zrobiłem coś idiotycznego?- odezwał się
zdezorientowany.
-Bo przygotowałeś kolację, świece, kwiaty, odstroiłeś się w
garnitur i czekasz na mnie z tym wszystkim- odpowiedziałam, pokazując na
zastawiony stół.- Musiałeś coś przeskrobać.
-Jeszcze nic złego nie zrobiłem, dramatyzujesz.
-To po co to wszystko?- odparowałam, splatając ręce na piersiach.
-Bo chcę ci się oświadczyć- odpowiedział Louis, a ja
wybuchłam śmiechem.
-Świetny żart, serio. A teraz tak na poważnie?- spytałam,
kiedy już się w miarę uspokoiłam.-Boże Louis, ty mówisz poważnie!-
wykrzyknęłam, widząc, że chłopak nie zaczyna się śmiać.
-Jak najbardziej. Miało wyjść bardziej romantycznie, tak jak
w filmach. Ale że my odbiegamy od normy w każdym aspekcie zrobię to po naszemu.
Posłuchaj. Mimo tego, że tak wiele razy cię zawiodłem jesteś tu ze mną, a ja
chcę, żebyś była już zawsze. Jesteś, chociaż nie jestem idealny i często
doprowadzam cię do łez. Mieliśmy wzloty i upadki, przeszliśmy przez zerwania,
związki z innymi partnerami, powroty, kłótnie, ciche dni i te lepsze też. Pomimo tego wszystkiego nigdy przenigdy nie
chciałbym zmienić swojego życia, bo wiem, że to wszystko stworzyło nasz związek
mocniejszym i nierozerwalnym. Dlatego chcę, żeby to stało się formalne, żebyś
ty została moją żoną, miała moje nazwisko, żebyśmy byli małżeństwem, żeby Rose
miała oboje rodziców tak jak każde inne dziecko, żeby to po prostu… było na zawsze.
Mimo, że przeszliśmy tak wiele, to nigdy nie przestałem cię kochać. I obiecuję,
że nigdy nie przestanę- Louis przerwał na chwilę, szukając czegoś w kieszeni i
wyciągając po chwili czerwone pudełeczko.
-Alison Walker, zostaniesz moją żoną?
aww piękny ;3
OdpowiedzUsuńAwww *_*
OdpowiedzUsuńPowiem wprost, nadal nie przepadam za Aly ale rozdział słodki i piękny ;)
Jak Harry powiedział Lou dlaczego to zrobił już myślałam że kocha Lou :P
Ale boskie, ciekawe co wymyślisz w ostatnim ♥
@TeleDul
yep. znowu pierwsza! <3
OdpowiedzUsuńTAK! ZNOWU SĄ RAZEM!
jaram się normalnie się jaram.
cały czas czekałam na chwilę, aż będą razem, a tu on jej się jeszcze oświadcza. no po prostu genialne, cudowne, przepiękne itp.. (brak mi epitetów, haha)
no więc oczywiście ona ma się zgodzić, bo jak nie to ja ją znajdę i uduszę. xd
no więc czekam na kolejny (szkoda, że już ostatni, będę płakała. ;/) rozdział. <3
mam nadzieję, ze jak skończysz to opowiadanie to zaczniesz jeszcze jakieś inne. ;)
one-direction-back-off-camera.blogspot.com
marzenia-1d-opowiadania.blogspot.com
Razem z dodaniem ostatniego rozdziału Same Mistakes wracam do Life is Ending, Play Begins (tu link: http://life-is-ending.blogspot.com/)
Usuńświetny! *,*
OdpowiedzUsuńEleanor bardzo dobrze postąpiła :)
czekam na ostatni xx
omg swietny az brak mi slow ;) niech wiem co napisac co
OdpowiedzUsuń...
te oswiadczyny MEGA tylko oby Aly sie zgodzila :)
na szczescie Lou i Hazza lepiej sie dogaduja :)
O matko.... znowu happy end . Jakie to wszystko piękne ;)
OdpowiedzUsuńPłaczę ! I skoro twierdzisz że mam czekać na 10 i nawet dostanę chusteczki w dodatku to TAK BOJE SIE TEGO ! Louis sie oświadczył no heloł kopiujesz mnie ty fejmie jeden ! Uhggggg ! Zabić to mało ! Nie lubię tego momentu z El coś mi w nim nie pasi.. No tak ale ty wiesz CO ! Hahah a teraz serio to wow ! Wiesz że mi sie to nie podoba i jak dla mnie to tak jakby pro.. Pfff ! Epilog.. No ale cóż fejmiku ty mój rób jak chcesz, tylko nie doprowadź mnie to zawału bo jeszcze będziesz musiała przyjść na moj pogrzeb i tu nie żartuje ! Nie pasuje mi dalej Hazz a tych oświadczyn również nie mogę ścierpieć. Ok kończę już, swój zajebisty monolog ;3
OdpowiedzUsuńNienawidząca/Kochająca/Wściekła/teskniąca/Płacząca etc *nie potrzebne skreślić* Maddi xx
O Boże, o Boże. Zgodz się , zgodz się ;D
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to zrobilas, ale ostatnie Twoje rozdzialy sa o niebo lepsze od tych poczatkowych. Naprawdę, cudowna pracę tu wlozylas. Cieszę się z zakończenia, takiego , i czekam na ostatni rozdzial ;D
owww...
OdpowiedzUsuńBoskie!
Mam nadzieję, że się zgodzi. Niech Aly się zgodzi. Jest tak pięknie.
Czekam na ostatni rozdział niecierpliwie i mam nadzieję, że będzie szybko. :D
Zapraszam też do mnie: http://theway-i-feel.blogspot.com/
Oooooooooooooo. Jak słodko :D Mamy nadzieję że Aly się zgodzi i będą wszyscy żyli długo i szczęśliwie
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. Pozdrawiam :)
noo,w końcu.
OdpowiedzUsuńwięc zaczynam komentarz,moze nie bedzie to jakaś litania,jak mam w zwyczaju,ale coz.
więc tak rozdział taki,że jej.boze gadam jak dziecko,a mam 16 lat.
coś tu nie gra,ale trudno.
rozdział napisany genialnie.
czekałam,aż znowu bedą razem,cos mi nie pasowało z Harry'm,i miałam rację.
ja przebiegła.buahahah.xd
ale,ze o cos takiego,to no niezle zaszalałaś.
ale z niego szmata,prawda?
no w kazdym razie tutaj.
i wgl'e to El bardzo fajnie się zachowała,nie chciala ich rozdzielić,tylko sama jej ustąpiła,chyle czoła.
no i będzie piekna rodzinka.
tak sie ciesze.
a bo wiesz ja tak jakos specjalnie nie szaleje za One Direction, i żeby mi się cos spodobalo,to musi byc dobre.
i twoje takie jest.
jeszcze tylko jeden ;c
a czy epilog planujesz jeszcze dać?
+zapraszam do mnie:
zycie-idealne-inaczej.blogspot.com
popatrz,jednak wyszła litania.pozdrawiam.xx
UsuńNie szkodzi, lubię takie litanie. :) 10 rozdział będzie w zasadzie epilogiem, więc nic poza nim nie będzie.
Usuńo jejku strasznie było uroczo pod koniec rozdziału i tak właśnie lubię świetnie to napisałaś i czekam na epilog ;***
OdpowiedzUsuń